Kingsport Festiwal – unboxing

Mikołaj był w tym roku dość szczodry i przyniósł nam między innymi grę od Black Monk Games: Kingsport Festiwal. Czekaliśmy na nią z niecierpliwością by w końcu móc się wcielić w Kultystów i przyzwać przedwieczne bóstwa koszmarów. Ale najpierw postanowiliśmy zapoznać się z narzędziami zbrodni.

Jesteśmy wielkimi fanami Lovecrafta więc ta pozycja musiała się znaleźć na naszej półce, a dodatkowo udało nam się ją zakupić w bardzo atrakcyjnej cenie. Polecamy zajrzeć na planszówkowe okazje na Rebelu gdzie można w tej chwili grę kupić o połowę taniej .

instrukcja Po otworzeniu pudełka najpierw spojrzał na nas swoimi wielkimi oczyma potwór z okładki instrukcji. W środku niestety już nie wyglądała ona tak kusząco. Kolory i czcionka sprawiają wrażenie jakby wszystkiego było za dużo i za ciemno. Plusem jednak są opisy badaczy na każdej stronie dzięki czemu lepiej można poznać wroga z którym przyjdzie nam się zmierzyć. Na ostatniej stronie znajduje się skrócony spis zasad, które w tej wersji wydają się całkiem przyjemne, a do tego szybko przyswajalne.

Tuż pod instrukcją pojawiła się wypraska z niewielką ilością elementów, ale za to z bardzo ładnie oddanymi grafikami miejsc z jednej strony, a opisami z drugiej. Nową rzeczą z jaką się tu spotkaliśmy są informacje do czego dane żetony służą. Dzięki temu do początku wiadomo już z czym mamy do czynienia.

Poniżej w pudełku pojawiły się też oczywiście kostki, żetony, plansza i kilka talii kart oraz karty Wielkich Przedwiecznych. Zaskoczeniem była dla nas wielokolorowość elementów, ale po szybkim zerknięciu w instrukcję okazało się, że każdy typ ma swoje inne przeznaczenie. Odrobinę znajoma plansza (podobieństwo do Horroru w Arkham) od razu przypadła nam do gustu. Jednak największe zainteresowanie miały u nas karty przedwiecznych, nie tylko dzięki grafikom, ale także za sprawą krótkich opowieści o każdym z bogów. Nie czytaliśmy ich jeszcze by nie psuć sobie niespodzianki później.